Rower poznałem dzięki ekipie Dirt it More i już w wieku 15 lat jeździłem z nimi na pokazy, budowałem trasy i uczestniczyłem w największych projektach ekipy. Jeszcze jako nastolatek poza kopaniem na Kazoorce, zbudowałem swój spot treningowy, żeby podczas zawodów i pokazów mieć do dyspozycji srogie sztuczki. Szybko też poznałem co to kontuzję i zrozumiałem, jak ważne jest odpowiednie przygotowanie do jeżdżenia po najtrudniejszych trasach w bikeparkach, czym dzielę się z kursantami. Szkolę w formie, jakiej nauczyłem się od przyjaciół – razem przechodzimy cały proces, żeby bezpiecznie zaliczyć daną trasę, przeszkodę czy hopę. Wiem, że czasem lepiej odpuścić i lepiej spędzić cały dzień na rowerze, niż zawiesić się na wymagającym elemencie. Mój styl szkoleń to luźna atmosfera, ale zorganizowana grupa, która trzyma tempo i jest zdeterminowana do progressu.